E23 735i ’84

Pierwszym rekinem BMW jakim miałem okazję siedzieć i prowadzić jeszcze jako dziecko, na kolanach mojego taty, była nasza przepiękna wiśniowa E12 525iA. Praktycznie już wtedy zostałem 'zaszczepiony’ zamiłowaniem do tych samochodów i od dziecka na ulicy wypatrywałem same beemki. Do dziś moim ulubionym okresem historii BMW jest kiedy nerki się pochylały do przodu, bagażnik był zaokrąglony, a konsola środkowa była zagięta w jedynym słusznym kierunku. Mam nadzieję, że kiedyś ten koncept wróci do projektów BMW, w formie retro.

Z moim obecnym rekinem wiąże się nie tylko zamiłowanie do pięknej linii bawarek spod ołówka Paula Bracq’a, ale także sentyment do tego konkretnie, nie innego egzemplarza. E23 728i z 1984 roku, a więc drugiej generacji, w kolorze Balticblau Metallic, kupione – o zgrozo – w salonie Mercedesa, zagościło w mojej rodzinie na początku lat ’90, kiedy jeszcze podróżowałem na jego tylnej kanapie, a moi rodzice jeździli nim po całej Europie wraz z przyczepą campingową. Już wtedy marzyłem, żeby kiedyś być jego kierowcą, i nawet długo później będąc nastolatkiem marzącym o posiadaniu kiedyś własnych 4 kółek, nie spodziewałem się, że będzie to mój pierwszy samochód i że zamiłowanie do niego będzie tak postępować.

Pierwsze lata frajdy z posiadania E23 to moje lata studenckie, podczas których niezawodnie mnie woził tak daleko i często jak zrzutki na wachę pozwalały. Wyśmienity stan w jakim został mi przekazany sprawiał, że moimi jedynymi pracami przez długi czas były zabiegi eksploatacyjne. Gdy beemka zaczęła okazywać swoją siłę wieku, a moja chęć jej odrestaurowania przerodziła się w realne działania, postanowiłem, że będę rekina konfigurował wg własnych oczekiwań i preferencji, zachowując jego klasyczną tożsamość. W temacie należytego odrestaurowania blacharskiego poczyniłem już pewne kroki, niestety efekt nie jest zadowalający i jeszcze wiele przede mną. Lakier został zachowany w oryginalnym kolorze, który od początku mi się podoba. Wielu miłośników klasyków chce, żeby ich samochody odzwierciedlały stan, w jakim wyjechały z fabryki i jaki został zapisany przy ich numerze VIN. Mnie natomiast nigdy nie zależało na ścisłym przestrzeganiu zasad związanych z restaurowaniem i ew. docelową rejestracją jako pojazd zabytkowy, więc poszedłem własną drogą, zupełnie zmieniając jego pierwotną konfigurację. 184-konny silnik 2.8 zmieniłem na 218-konny 3.5, materiałową tapicerkę w kolorze Arcticblau zastąpiłem szarą skórą buffalo z wersji Executive. W miejsce oryginalnych 14” felgi pojawiły się 17” z kultowym wzorem BBS RC pochodzącym z E34/E32, na oponach 235/45 z przodu i 245/40 z tyłu, a ich miejsce niebawem zajmą identyczne felgi w rozmiarze 18”. Seryjne bardzo miękkie i wygodne zawieszenie o charakterystyce krążownika szos zastąpiłem obniżonym, bardziej sportowym zestawem Boge na sprężynach H&R z dystansami H&R, a dodatkowo prowadzenie zostanie jeszcze ulepszone montażem tylnego stabilizatora, którego moja wersja seryjnie nie posiada. Dopełnieniem moich oczekiwań stał się szklany szyberdach, będący rarytasem w tym modelu, a jednocześnie umilający przejażdżki w słoneczne dni oraz 'cruising’ nocami po rozświetlonej Warszawie. Chociaż wiele prac poprawiających stan samochodu jest jeszcze przede mną, to obecna konfiguracja mojego rekina jest tym, co daje mi pełną „radość z jazdy” i jedyne co tą radość czasem odbiera to nasza rodzima infrastruktura drogowa.

Przedstawicieli pierwszego BMW Serii 7 jest na drogach co raz mniej. Jest to model, który wiek bycia „tańszą, bo starszą” alternatywą ma już za sobą. 5 lat temu nie był zaskakujący widok starego, zaniedbanego E23, jedynie oczekującego na wymianę na nowszy samochód; dziś natomiast duża część pozostałych przy życiu E23 to te, które trafiły w ręce osób pożądających tego właśnie modelu i chcących je restaurować bądź przynajmniej zachować w dotychczasowym stanie. Dodatkowo, chęć posiadania klasycznych sedanów jak E23 czy E12 nie jest tak powszechna jak pragnienie posiadania BMW w nadwoziu coupé, co jeszcze bardziej zawęża liczbę restaurowanych egzemplarzy. Część miłośników największego z rekinów, posiada także sportową legendę E24, stylistycznie przecież tak bardzo zbliżoną, co stanowi piękny zestaw. Grono posiadaczy E23, choć nie jest nacechowane elitarnością, to z racji stosunkowo niedużej wielkości, jest dość hermetyczne i bardzo często się okazuje, że większość właścicieli zna swoje samochody nawzajem z widzenia, z internetu, bądź pośrednio przez innych miłośników bawarskich klasyków.

Nie da się ukryć, że do zajmowania się tego typu klasykiem trzeba mieć dużo cierpliwości i mocne nerwy, wyjątkowy samochód wymaga wyjątkowego podejścia. Nie można oczekiwać, że ponad 20-letni rekin będzie zapewniał niezawodność nowoczesnego samochodu z salonu. Pełnoletnie BMW czasem nagle domaga się zabiegów, lecz jak dotąd nie zdarzyło się by nie dowiózł mnie na miejsce, czy to polskie morze czy zachodnia Europa, dlatego na podstawie swoich doświadczeń z awaryjnością wysnułem powiedzenie, że beemki psują się tylko pod domem. Na szczęście, duży wkład pracy jakiego Duży Rekin wymaga, wynagradza satysfakcją za każdym razem gdy się do niego wsiądzie i uruchomi jego „big six”.

Posiadanie klasyka to niewątpliwie wyjątkowa kategoria preferencji motoryzacyjnych, nie mająca odniesienia do prawidłowości dążenia do posiadania jak najnowszego samochodu. Użytkowanie BMW E23 różni się drastycznie od użytkowania nowszych modeli, ale gdyby ktoś się mnie spytał czy bym drugi raz zdecydował się podjąć taką przygodę, odpowiedź by brzmiała: TAK!

Jakub Zalewski

Jeśli jesteś zainteresowany posiadaniem takiego samochodu i masz pytania, zapraszam do działu 'Old & Youngtimer’ na Forum BMW Klub Polska.