witam, 328i z 1998r zakupilem w maju tego roku. Przebieg ok 189tys - tyle 'wskazuje', ale cos maly, po obejrzeniu srodka i spodu samochodu wniosek - zadbana. Ale... Od razu poszla na serwis. Zrobione zostalo: u pierwszego mechanika: upgrade softu/skrzyni na ostatni, serwis olejowy (czyli wszystkie filtry wlacznie z paliwa+olej), sworznie przednie oba, sworznie tylne, poza tym wymiana zawieszenia wozka tylnego, bo walilo w podloge przy zmianie biegow (przyczyna usterki nie zostala zlikwidowana bo jest jeszcze luz na wale ale skutek 'walenia' zostal naprawiony, podloga ponoc byla spawana)... przygotowywalem sie na remont/wymiane skrzyni przed zima... u drugiego mechanika: wymienione zostaly wszystkie swiece zaplonowe oraz ich tulejki... ale wczoraj troche ostrzej przejechalem przez Warszawe, dzisiaj wsiadam do auta rano, odpalam motor i slysze z silnika jakby metaliczny, cykliczny dzwiek, niezbyt glosny, ale byl wyrazny, ze wpadlo mi to w ucho. Mimo to silnik pracowal rowno, diody zadne nie zapalily sie. Przejechalem tak 2-3km i nagle silnik zaczal klekotac przez 5 sekund i zgasl :mad2: Nie probowalem nawet go odpalac, ale pokornie zaparkowalem na poboczu. Moze macie jakies porady co moglo go tak zmeczyc? obawiam sie ze silnik sie zatarl, pozniej sprawdze czy jest plyn chlodniczy i olej ale narazie jestem zalamany... napewno oddam go do mechanika ale narazie kombinuje transport... boje sie tylko ze 'ktos' czegos nie dokrecil i teraz mam problem... PS. osoby ktore dotykaly moja Bunie znaja sie na rzeczy, wiec ryzyko fuszerki jest bardzo niskie, ale kto wie... Macie jakies pomysly? A moze znacie kogos kto moze podjechac na Mokotow (W-wa) i obejrzec odplatnie moja bunie w celu oszacowania szkod? Pozdrawiam.