Skocz do zawartości

micz

Zarejestrowani
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje osobiste

  • Moje BMW
    E87 116i 2008

Osiągnięcia micz

Entuzjasta

Entuzjasta (6/14)

0

Reputacja

  1. Napisałem w uproszczeniu "zwrot kosztów naprawy" bo kwota naprawy mniej więcej mi się zwróciła - ale wnioskowałem o obniżenie ceny pojazdu (to jedno z 3 możliwych roszczeń obok odstąpienia od umowy, i żądania naprawy/wymiany na rzecz bez wady). Nie wnioskowałem o odstąpienie od umowy bo wtedy automatycznie samochód przestaje być moją własnością i jako przedmiot sporu teoretycznie powinien trafić na parking sądowy. Czyli rok bym był bez auta i bez kasy. A tak byłem tylko bez kasy. W moim przypadku sąd nie powołał nawet biegłego i orzekł w postępowaniu dowodowym bo sprawa była oczywista. Sprzedawca nie dotrzymał terminu odpowiedzi na moją reklamację z tytułu rękojmi (14 dni), co w świetle prawa oznacza, że ją uznał. Dodatkowe dowody w postaci opinii niezależnego rzeczoznawcy motoryzacyjnego PZM, treści ogłoszenia, rachunków za wszystkie naprawy jeszcze tylko uzasadniły moją rację.
  2. Wracam po roku z aktualizacją dla zainteresowanych. Przy wsparciu świetnego prawnika doszedłem swoich praw! Po ponad roku od zaistnienia sytuacji odzyskałem zwrot pełnych kosztów naprawy. Niestety nie obyło się bez sądu, ale poszło w miarę gładko. Nabrałem wiary w polski system sądownictwa! Kilka porad na przyszłość, gdyby ktoś miał podobny problem: 1. Pozbądźcie się myślenia, że sprzedawcy, handlarze, właściciele komisów mają jakąkolwiek przewagę w konfliktowej sytuacji. Może myślą, że mają i chceli by mieć, ale ja na każdym kroku tej historii przekonywałem się, że konsument jest zawsze na lepszej pozycji. Tak działa prawo w Polsce, czy to się sprzedawcom podoba czy nie. Ale dotyczy to tylko sytuacji zakupu od przedsiębiorcy - w przypadku zakupu od osoby prywatnej zastosowanie mają inne przepisy i sprawa wygląda inaczej. 2. Koniecznie skorzystajcie z pomocy prawnika. Tak, trzeba będzie wydać pieniądze, ale one będą nieduże w porównaniu z wartością samochodu czy naprawy (mówię oczywiście o poważnych usterkach, jak w mojej historii), a w najlepszym wypadku całość albo część tego kosztu odzyskacie (ja odzyskałem prawie całość). Tylko tu ważna uwaga: znajdźcie prawnika wyspecjalizowanego w danej dziedzinie. Oni mają konkretne przepisy w małym palcu i znają precedensy, mają bazę podobnych przypadków i wiedzą na co się powoływać. Z całym szacunkiem dla prawników, "ogólny" adwokat nie poradzi sobie tak sprawnie jak wyspecjalizowany. A bez adwokata przejdziecie przez mękę i użeranie się z nieuczciwymi ludźmi. 3. Uzbrójcie się w cierpliwość, zachowajcie zimną krew i wszystko dokumentujcie. Każdy wydatek, każdą korespondencję i rozmowę. Nie kombinujcie, uczciwość się opłaca. W moim przypadku historia trwała niewiele ponad rok. Na koniec podzielę się kontaktem do prawnika, który przeprowadził mnie za rękę przez całą tę historię i udzielił super profesjonalnej pomocy na każdym kroku. W dodatku jego specjalicja to właśnie pomoc prawna po zakupie uszkodzonych pojazdów. Aby odwdzięczyć się za doskonałą pomoc, podaję namiary (pan Oskar działa w całej Polsce): Oskar Możdżyń http://www.autoprawo.pl
  3. Miałem to samo, tylko w n43b16. U mnie niestety skończyło się najgorzej, czego Ci nie życzę (uszkodzony wał, latał luźno przód-tył - wymiana silnika). Ale po drodze mechanik postawił jeszcze inną diagnozę i może u Ciebie warto to sprawdzić - w silniku jest taki zawór/regulator ciśnienia oleju. On z czasem się zasyfia i zostaje w jednej pozycji. Tym bardziej, jeśli miałeś syf z rozrządu w przewodach olejowych. Koszt części duży (500 zł), ale koszt drugiego silnika był większy :)
  4. Hej, ja akurat mam E87, ale też miałem w niemieckich dokumentach oznaczenie modelu "187". Nie 116, nie e87, tylko właśnie 187. Nie wiem, co to znaczy, ale wpisałem we wniosku 116 i tak też mi wydrukowali w dowodzie.
  5. O dwumasie nic nie mówił specjalnie. Mówił, że oglądał sprzęgło i jest w porządku, jeszcze pojeździ - więc zakładałem, że mówił o całym układzie. Słyszałem też, że "kangury" mogą być spowodowane tym, że sprzęgło jest nierówno wytarte, ale nie chce mi się wierzyć - przecież palę je na każdych światłach ruszając na półsprzęgle...
  6. Wygląda na to, że to szarpanie/skakanie/kangury przy ruszaniu z 1. biegu to jakaś wielka niewyjaśniona tajemnica. I szczerze mówiąc wygląda na to, że występuje zarówno w benzynach, jak i w dieslach. Ja mam to u siebie (116i, n43) i trudno powiedzieć, żeby to było niewyczuwalne czy dało się do tego przyzwyczaić. Samochód przy ruszaniu sadzi takiego kangura, że wszyscy pasażerowie lecą do przodu. Co ciekawe, jak oglądałem różne jedynki przed zakupem to problem występował też w jednym dieslu, który sprawdzałem. Denerwuje mnie to niesamowicie, w żadnym samochodzie wcześniej tego nie miałem. Jedyna rada to ruszanie z kopyta - przy 3-4 tys i nie odpuszaczanie sprzęgła do końca, albo przeciwnie: bardzo mało gazu i też sprzęgło cały czas do połowy wciśnięte. Niby ludzie dają za wygraną i z tym jeżdżą, ale jakoś intuicyjnie nie czuję, żeby to było zdrowe dla samochodu/sprzęgła/silnika. Dodam tylko, że właśnie wymieniłem cały silnik, bo poprzedni miał uszkodzony blok - wał korbowy chodził luźno w przód i w tył. Mechanik powiedział, że to dziwna usterka i najprawdopodobniej blok się wytarł od właśnie ciągłego dociskania wału przez sprzęgło. Przypadek? A kangury sadził i przed i po wymianie silnika. Widziałem mnóstwo potencjalnych przyczyn (wysprzęglik, sprzęgło, ten zawór CDV, niektórzy nawet mówią, że skrzynia do wymiany) ale wciąż nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Czy może się wypowiedzieć ktoś, kto to miał i zlikwidował i wie co u niego było przyczyną? Kompletnie odbiera mi to frajdę z jazdy. Poza tym nie chcę mieć znowu silnika do wymiany. Z góry dzięki.
  7. Też tak myślę. Dane są publicznie dostępne w KRS. Poprawiłem trochę język, poza tym opisałem same fakty.
  8. Ok, sprawa przybrała najgorszy mozliwy obrót. Okazało się, że sprzedawca nie ma ani trochę odwagi i przyzwoitości. Nawet nie pofatygował się, żeby zobaczyć samochód. Teraz miga się, przez telefon unika rozmowy ("teraz nie mogę") i twierdzi, że nie ma go w mieście. Sprawę juz skierowałem do sądu, jednak chciałbym tutaj zostawić dane tego smutnego pana, żeby każdy wiedział, że należy go omijać z daleka (wciąż ma w ofercie inne beemki): Handlarz wystawił auto na OtoMoto z konta tej firmy: Euro-Car ul. Wał Miedzeszyński 227 Warszawa Wawer https://euro-car-warszawa.otomoto.pl/ Ale tam w jednej "budce" na placu siedzi 3 panów i 3 oddzielne działalności, więc podaję dane rejestrowe tego konkretnego: Zakład Handlowo-Usługowy „Albatros” Auto Handel Blacharstwo Samochodowe Adam Soboń 64-731 Drawski Młyn, ul. Szosa Dworcowa 7A NIP: 763-147-48-57 Nikomu nie życzę wpakowania się na taką minę jak ja z człowiekiem, który świadczy usługi takiej jakości. Nigdy nie zrozumiem, jak taka osoba może spojrzeć na siebie w lustrze.
  9. Mam juz pisemny raport rzeczoznawcy. Wygląda rzetelnie, 8 stron ze zdjęciami i opisami plus dane fabryczne wyciągnięte od producenta. Ogólna ocena - zniszczenia w silniku dokonywały się przez bardzo długi czas więc wyklucza się możliwość, że to ja doprowadziłem go do takiego stanu. W skrócie: kupiłem zepsuty. Poniżej zamieszczam co ciekawsze ilustracje. Przepraszam za jakość, ale to było wydrukowane i potem zeskanowane :roll: 1. Największy problem - luz osiowy wzdłużny na wale korbowym ok 1,5 mm podczas kiedy norma przewidziana przez producenta wynosi od 0,060 do 0,193 mm - czyli u mnie przekroczona tak z 8x i kilka "dodatków": 2. Pompa oleju - cała zasyfiona opiłkami i głębiokie rysy na całej powierzchni 3. Taki rudo-brązowy kolor ma olej :shock: a w środku gratis - kawałki rozrządu 4. Zawór - regulator ciśnienia oleju cały zapchany opiłkami Panewki korbowodowe raczej ok - na jednej rysa na obwodzie, ale bez przebarwień czy dużych uszkodzeń. Nie wiadomo jak panewki oporowe bo do nich nikt się nie będzie dobierał dopóki nie dojdzie do decyzji o naprawie. Dostarczyłem raport rzeczoznawcy do sprzedawcy. On powiedział, że teraz on chce powołać swojego. Zobaczymy, co stwierdzi kolejny rzeczoznawca. Ale dla mnie sprawa juz jest ewidentna. Trzymajcie kciuki, żeby to się jakos pozytywnie zakończyło.
  10. Hej, przejrzałem kilka ostatnich stron tego wątku i w skrócie można je podsumować: 1.6 122km mały, oszczędny i bezawaryjny, diesle bezawaryjne i oszczędne. No to może ja mam strasznego pecha, ale po kilku tygodniach szukania, rozmów z mechanikami i czytania for mam zgoła inne doświadczenia: 1.6 122KM (n43b16) - 116i Taki w końcu kupiłem. Silnik mało popularny (występował tylko w 116 i 316, produkowany krótko i tylko w wersji 122km) drogi i trudno dostępny na rynku wtórnym. Wiem, bo mój padł po 4 dniach od zakupu i rozglądałem się za silnikiem na sprzedaż - ceny nie spadają poniżej 8 tys za mocno używane jednostki (podczas gdy dwulitrowy o takiej samej mocy mozna dostac już od 5 tys.). Jak widać, bezawaryjny nie jest (patrz wyżej). Teraz pewnie kupowałbym dwulitrowy, bo on jest dużo bardziej popularny (występuje w 116, 118 i 120 oraz w trójkach) przez co tańszy potem w naprawach. 2.0 D - różne moce (n47d20) - 118d, 120d Nikt nie wspomina o koszcie wymiany rozrządu, który w tym silniku jest z tyłu, od strony skrzyni, przez co koszt wymiany sięga 4-5 tys zł. A przy okazji rozrządy w tych silnikach są wadliwe i trzeba je wymieniać już przy małych przebiegach. Wszystkie egzemplarze, które oglądałem, miały rozrząd natychmiast do wymiany (hałasował), co zniechęciło mnie finalnie do zakupu diesla (+5 k do ceny auta). Jednak podobno te diesle są wytrzymalsze od benzyny (cóż, mój przykład chyba to potwierdza) i poza tym rozrządem nie ma większych problemów (tyle, że trzeba szukać nowszych silników, po 2009 r z końcówką symbolu "c", czyli n47d20c - one są jakoś poprawione) Nie jestem mechanikiem, nie jestem ekspertem i nie chcę nikogo wprowadzać w błąd, a wszystkie powyższe informacje pochodzą z mojego doswiadczenia zdobytego przy szukaniu auta i/lub zostały zasłyszane od mechaników - więc z góry przepraszam za możliwe nieścisłości,
  11. Hej, jeszcze raz dzięki za wsparcie. Ale ja to widzę, mimo wszystko, bardziej optymistycznie. Mam coś więcej niż słowo przeciwko słowu, bo w świetle prawa musi zaistnieć: 1. Wada, która pojawiła się PRZED zakupem (art. 559 KC). Mam na to: - Opinię certyfikowanego rzeczoznawcy PZM na piśmie - Opinię mechanika - Moją opinię i zdrowy rozsądek - jeśli samochód świeci lampką oleju zaraz po przekroczeniu bramy komisu, to nie wiem kiedy miałem go zepsuć ja. 2. Wada istotna, czyli taka, która uniemożliwia korzystanie z samochodu (art. 556-1 par. 1 ust. 1 KC). Mam na to: - Opinię certyfikowanego rzeczoznawcy PZM na piśmie - Opinię mechanika - Moją opinię i zdrowy rozsądek - skoro silnik sam się ściera, ma problemy ze smarowaniem i za parę kilometrów zamieni się w pył, to nie jest to w pełni sprawny samochód 3. Brak informacji o wadzie ze strony sprzedającego (ar. 557 KC). Mam na to: - Fakturę zakupu bez wzmianki o wadach - Świadka, który był przy zakupie - Treść ogłoszenia (z zapewnieniami, że samochód jest w świetnym stanie). Wydaje mi się to dosyć kompletnym zestawem narzędzi, ale zbieram kolejne dowody. A nawet gdybym nie miał żadnego z powyższych, to w polskim prawie niestety (dla sprzedawcy) istnieje coś takiego, jak domniemanie zasadności reklamacji, czyli to on musi mi udowodnić, że nie mam racji - inaczej reklamacja zostaje automatycznie uznana (art. 561-5 KC). Ale że szanuje czas swój i jego, to jestem bardziej przygotowany do rozmów niz tylko "na gębę". To, czy naprawa będzie kosztować 2 tys, 6 czy 15, to w sumie ma tu marginalne znaczenie. Nawet jeżeli, tak jak mówisz, niezależny mechanik i certyfikowany rzeczoznawca, zupełnie przypadkiem obaj się mylą i zostanie podważony pkt 2. powyżej (wada istotna), to tylko nie będę miał wtedy możliwości natychmiastowego odstąpienia od umowy, za to na sprzedawce zostanie nałożony obowiązek usunięcia wady (art. 560 par 4 KC). Dla mnie to też jest jakieś rozwiązanie, bo chcę albo pieniądze z powrotem, albo sprawny samochód. Sęk w tym, że wolałbym się najpierw dogadać ze sprzedawcą, zanim skieruję sprawę do sądu - bo szkoda mojego i jego czasu, nerwów i pieniędzy.
  12. Dzięki za pomoc! No to rzeczywiście róznią się te opinie - od pewnie ok 1,5 tys. z tego, co rozumiem Twój sposób z wsadzeniem pierścienia i wymianą rozrządu do 11 tys za używany silnik i wymianę. Ale o szczegółowe koszty to się będzie martwił albo handlarz, jesli zgodzi sie odstąpić od umowy, albo ja, ale dopiero później, jak już sprawa trafi do sądu. Na szczęście rzeczoznawca nie musi umieć tego naprawiać - ważne, że stwierdził, że wada jest istotna (uniemożliwia korzystanie z pojazdu zgodne z przeznaczeniem) i powstała przed zakupem (czyli mogę na tej podstawie odstąpić od umowy). Dla mnie taka opinia jest warta wyrzucenia kilku stów, bo na razie mam zamrożone prawie 3 dychy w kupie blachy a ten papier jest wystarczającym dowodem do odstapienia od umowy. A jak trzeba będzie powołać biegłego, to już sąd powoła (a ja zapłacę, a finalnie przegrana strona pokryje), ale miejmy nadzieję, że nie dojdzie to tego etapu. Jeszcze tylko nie rozumiem skąd te metalowe opiłki :?: Jeśli z rozrządu, to nie powinny byc plastikowe (bo tam się głównie zużywa kiepskiej jakości plastikowy ślizg)? No bo z wału/elementów silnika rozumiem, że nie, jeśli ten luz jest niegroźny? No nic, silnik będzie rozbierany dopiero przez tego, kto się zdecyduje go naprawiać.
  13. Cześć. Miło widzieć, że takie sprawy są do wygrania i uczciwy obywatel, po bólach, ale ma szansę na sprawiedliwość. Ja właśnie znalazłem się w podobnej sytuacji, ale ponoć bardziej dla mnie szczęśliwej, bo kupiłem samochód od firmy - a wtedy chronią mnie prawa konsumenta. Samochodem cieszyłem się 3 dni, bo czwartego zaczęły się jakieś niepokojące objawy. Auto zabrałem do warsztatu, a tam okazuje się, że silnik jest w ruinie. Luz wzdłużny na wale korbowym, pełno opiłków w pompie oleju i cały układ smarowania zasyfiony. Od razu zaangażowałem rzeczoznawcę, który stwierdził, że nie da się doprowadzić silnika do takiego stanu na odcinku 300 km (tyle przejechałem autem po zakupie). Czyli wada była już momencie zakupu, a zatem mam podstawę do odstapienia do umowy. Niestety na pierwszej rozmowie, kiedy poinformowałem go o usterce, handlarz stwierdził, że "nie praktykuje zwrotów" i "na co mu zepsuty samochód" (=nie praktykuje przestrzegania prawa). Czekam teraz na pisemną ekspertyzę rzeczoznawcy i idę na drugą rozmowę, juz z dowodem w ręku. Masz dla mnie jakieś rady? Z jakimi kosztami muszę się liczyć, jesli sprawa trafi do sądu? Wartość samochodu 27 tys, koszt naprawy ok 11 tys. W sumie przekonuje mnie Twoje porównanie do lokaty, bo dwoje niezależnych prawników powiedziało mi, że sprawa jest ewidentnie wygrana. Jakby co, żeby nie pisać w złym wątku, temat opisywałem też tutaj: viewtopic.php?f=164&t=324058 Z góry dzięki za pomoc!
  14. Po zdjęciu miski olejowej i pompy oleju stwierdził duży luz wzdłuzny na wale. Pompa cała zasyfiona opiłkami. Panewki korbowodowe są ok, ale nie wiadomo w jakim stanie są panewki główne bo, z tego co rozumiem, do tego trzeba rozpołowić silnik a potem nie da się go już złożyć - czy też złożenie jest kosztowne, bo wymaga jakiegoś specjalnego uszczelnienia? Nie jestem pewien - rzecz w tym, że ani ja, ani mechanik nie chcemy na tym etapie rozbierać silnika na najmniejsze śrubki. Ja, bo chcę odstąpić od umowy i podziękować za złom. Mechanik, bo nie wie, kto mu za to zapłaci i czy w ogóle on będzie to naprawiał. Dlatego wolę najpierw popytać tutaj, może ktoś miał podobne objawy. A jak sprawa trafi do sądu, to pewnie troche potrwa i będę chciał jednak auto uruchomić, więc robię rozeznanie w kosztach i możliwościach. Ale z tego co rozumiem, to właśnie z powodu tego problematycznego otwierania i składania silnika, naprawa jest nieopłacalna - trzeba wymienić całą jednostkę. Chyba, że coś źle zrozumiałem.
  15. Hej, dzięki za odpowiedź! Mnie na miejscu handlarza byłoby również trudno, ale niestety, takie ryzyko prowadzenia biznesu. Konsultowałem sprawę z dwoma prawnikami, artykuł 556 kodeksu cywilnego jest w tym wypadku bezlitosny dla przedsiębiorców i gwarantuje mi wygraną w sądzie. Nie ważne jak jest skonstrowana umowa, nawet gdyby był zapis o zniesieniu rękojmi (a nie było), to w umowie z przedsiębiorcą jest to zapis niedozwolony i nieważny. Można się tak tylko umawiać z osobami prywatnymi. Kluczowe jest więc czy usterka była w momencie zakupu, a dowód tego będę miał jutro na piśmie w ekspertyzie rzeczoznawcy. Zatem nawet jeśli handlarz był w posiadaniu auta 5 minut i nie zdążył go sprawdzić, to on odpowiada za wady towaru, który sprzedaje dalej. To trudno stwierdzić, natomiast jeśli przebieg okaże się kręcony, to jest to podręcznikowy powód do dodatkowego wytoczenia sprzedawcy sprawy karnej o oszustwo. Wtedy odpowiada już z dwóch paragrafów. Luz 3 mm jest chyba jednak za duży. Cały wał chodzi w przód i w tył. Czy to normalne? Rzeczoznawca wszystko dokładnie ofotografował, wyciągnę od niego fotki, Trochę głośniejsza praca silnika, rytmiczne stukanie i co jakiś czas kontrolka oleju. Będę dawał znać na bieżąco jak się sprawy mają.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.