rzecz w tym że kasa już od dawna utopiona, ostatnia wizyta na warsztacie przeszło 2 koła włożone, wiem że nijak ma się to do wartości auta, tylko szlak mnie zwyczajnie trafia jak pomyśle że mam je sprzedać nie wiem nawet za ile, kupić inne bmw, i od nowa jakieś niespodzianki. dlatego przechodzi mi przez głowę właśnie taki remont czy nie byłoby to jakieś rozwiązanie w tej sytuacji i byłby w końcu spokój na naprawdę dobre kilka lat, pomijając jakieś bieżące błahostki. a kupić inny silnik to też nich będzie 2-3 tys. powiedzmy do tego ktoś musi go przełożyć, ciężko bd znaleźć chyba taki któremu nie dolega absolutnie nic ,że pozostaje tylko włożyć i jeździć, to koszta przełożenia też dochodzą, być może też inne rzeczy trzeba by było chyba zmieniać, bo to też przecież wszystko musi chyba ze sobą współpracować skrzynia itp itd, to na oko już się robi z 6 tys. jak nie lepiej, nie znam się , bo jestem zielona totalnie, temat takich przekładek, zgłębiam dopiero od wczoraj.