Wydaje mi się, że dyskusja jest już akademicka, z przytykami w kierunku jednej albo drugiej dyskutowanej marki. Wybierając BMW po Volvo (z okresu sprzed przejęcia przez Chińczyków), widzę skok jakościowy (nie do końca związany z tym, że po prostu kupiłem nowe auto) na korzyść BMW. W Volvo (XC60) na początku użytkowania miałem kilkukrotne problemy. DPF, niezwiązane ze sposobem jazdy, które w magiczny sposób zniknęły po którejś aktualizacji softu. Pod koniec (mniej więcej po 6 latach), mimo regularnych przeglądów i nieoszczędzania na bieżącym utrzymaniu, miewałem duże problemy okresowo unieruchomiające auto na kilka-kilkanaście dni i naprawy za 5-6 tysięcy. Nie piszę tego, żeby udowodnić, że BMW jest cacy, a Volvo złe. Wrażenie mam takie, że cała branża, czy to premium, czy nie, musi/chce oszczędzać niestety również na jakości i jej kontroli, a księgowi liczą korzyści z oszczędności na materiałach, jakości budowy, wykończenia itp. W G20 też miałem już jedną irytującą awarię (usuniętą na gwarancji), wszyscy czytamy o nieprzewidywalnym zachowaniu niektórych egzemplarzy i niestabilności przy jeździe na wprost itp. To już chyba nie ten czas, żeby o tym, jak na przestrzeni kilku lat używania auta, będzie wyglądała awaryjność, decydowała z góry marka. Na koniec przykład, nieoddający oczywiście w żaden sposób statystki - Alfa Romeo Giuletta mojego brata, na pierwszy rzut oka wykonana i wykończona miejscowo w bardzo toporny sposób, jeździ sobie 7 lat, bez żadnej większej awarii, tymczasem 911 i Panamera jednego z moich szefów, na początku prawie non-stop stały w serwisach.