Po kilku miesiacach, wracam do tematu :) Najpierw kilka informacji - telepanie juz praktycznie nie wystepuje. Najprawodopodobniej BMW zle reagowalo na zwyklego diesla. Po jezdzie przez kilka ladnych tygodni na vervie itp telepanie praktycznie juz nie wystepuje - sukces :) Niestety wciaz jest problem z wystepujacym brakiem mocy. Tzn raz idzie, raz nie. Szczegolnie beznadziejnie auto zachowuje sie przy niskich obrotach - ciagnac zaczyna dopiero pod 3k obrotow (dopoki automat nie zrzuci biegu, to czuje jakbym jechal traktorem - ale jak juz sie rozkreci, to idzie ostro i nie ma np problemu zeby jechac, zalozmy, 200km/h). No i tutaj pojawia sie temat turbo. Troche czytalem na forum przez ostatnie dni i wychodzi na to ze albo pada turbo, albo czujnik cisnienia doladowania, albo sztanga jest zle ustawiona. W zeszly piatek bylem u kolegi mechanika i podpielismy bmw pod delphi i wyskoczyl blad 44cc (zawor regulatora turbodoladowania, nieciagly). Wychodzi wiec chyba na to, ze jest cos z czujnikiem. Czytalem w tym temacie viewtopic.php?f=70&t=243343&start=0 i mam cos podobnego. Zrobilem tez ten test z cykaniem i u mnie zdecydowanie cyka okolo 4 razy, wiec wychodzi na to, ze sztanga jest zle ustawiona. Niestety nie wiem czy turbo bylo wczesniej wymieniane/regenerowane. Moze bylo regenrowane i cos jest zle ustawione? Co tu robic? Kupowac nowy czujnik? Krecic sztanga?