Skocz do zawartości

'Wady ukryte' zakupionego pojazdu


coolmariunio

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę czytać regulamin i tytułować tematy, a nie 'Pilne!', 'pomocy', tudziez 'czy...' i inne pozostawione w domyśle tytuły. Następnym razem ostrzeżenie.

 

ktore mialy poodbna sytuacje lub znaja sie troszke na prawie

 

Witam.Kupilem samochod i po dwoch dniach znalazlem w nim kilka wad ktorych nie widzialem wzesniejChcial bym anulowac umowe w tyl zeby oddac auto i zarzadac zwrot gotowki.Czy mam jakies szanse na to? Czy raczej juz nie?

A umowa jest skonstruowana tak.

 

Sprzedajacy przenosi na kupujacego wlasnosc i wydaje mu wyzej wymeiniony pojazd za kwote x .Sprzedajacy kwituje odbior kwoty okreslonej powyzej a kupujacy obior pojazdu.Sprzedajcy oswiadczyl ze pojazd bedacy przedmiotem umowy stanowi jego wlasnosc i jest wolny od wad prawnych.Kupujacy potwierdza odbior kompletu kluczykow,dowodu rejstracyjnego oraz karty pojazdu.Sprzedajacy oswiadcza ze pojazd nie ma wad technicznych ktore sa mu znane i o ktorych nie pwoiadomil kupujacgo.Kupujacy zas potwierdza znajomosc stanu techicznego pojazdu.W sprawach nieuregulwonych maja zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego.Umowa zostala spozadzona w dwoch jednobrzmiacych egzemplarzach po jednym dla kazdej ze stron

 

Dodam fakt ze przy kupnie dostalem miekki dowod nie twardy chodz juz wlascicel ma twardy.Auto tez dostalem bez waznego Oc w dniu zakupu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

jak dla mnie sprawa przegrana, koleś powie że nie wiedział o tych usterkach i tyle, możesz próbować przed sądem , ale będzie ci ciężko coś wyrwać

 

czemu ci nie dał twardego dowodu skoro go miał??

nie wzbudziło to twoich podejrzeń??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderatorzy
Moim zdaniem nie jest to takie oczywiste, ze przegrasz taka sprawe w sadzie. Pytanie tylko czy oplaci sie to robic? Ile dales za samochod i jakie to wady? Poczytaj komentarze do tej umowy: http://www.link4.pl/files/umowa_kupna_sprzedazy.pdf trzeba by udowodnic, ze sprzedajacy zatail wady, najprosciej chyba bedzie jak zapytasz jakiegos prawnika, zaplacisz ale bedziesz mial najpewniejsza odpowiedz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktore mialy poodbna sytuacje lub znaja sie troszke na prawie

 

Witam.Kupilem samochod i po dwoch dniach znalazlem w nim kilka wad ktorych nie widzialem wzesniejChcial bym anulowac umowe w tyl zeby oddac auto i zarzadac zwrot gotowki.Czy mam jakies szanse na to? Czy raczej juz nie?

A umowa jest skonstruowana tak.

 

Sprzedajacy przenosi na kupujacego wlasnosc i wydaje mu wyzej wymeiniony pojazd za kwote x .Sprzedajacy kwituje odbior kwoty okreslonej powyzej a kupujacy obior pojazdu.Sprzedajcy oswiadczyl ze pojazd bedacy przedmiotem umowy stanowi jego wlasnosc i jest wolny od wad prawnych.Kupujacy potwierdza odbior kompletu kluczykow,dowodu rejstracyjnego oraz karty pojazdu.Sprzedajacy oswiadcza ze pojazd nie ma wad technicznych ktore sa mu znane i o ktorych nie pwoiadomil kupujacgo.Kupujacy zas potwierdza znajomosc stanu techicznego pojazdu.W sprawach nieuregulwonych maja zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego.Umowa zostala spozadzona w dwoch jednobrzmiacych egzemplarzach po jednym dla kazdej ze stron

 

Dodam fakt ze przy kupnie dostalem miekki dowod nie twardy chodz juz wlascicel ma twardy.Auto tez dostalem bez waznego Oc w dniu zakupu

 

Widocznie byla to okazja :mrgreen: ze brales auto bez twardego dowodu i bez OC :duh: .

 

Dlaczego ja nie mam takich klientow :modlitwa:

Diesel Forever x5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie nie jeżdzimy po koledze tylko bardzo proszę podpowiedzcie Mariuszowi co może z tym zrobic. Założe się że wielu z nas też kupiło auto pod wpływem emocji a póżniej żałowało.Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy o którym Mariusz nie wspomniał otóż :sprzedający to znajomy Mariusza lakiernik samochodowy auto jest po lakierze więc sprzedający nie może powiedziec że nie wiedzał o dziurawej podłodze skoro sam malował auto.Nadużył zaufania jakim kolega go darzył :bokser:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ty chcesz zwojowac widzialy galy co braly jezel;i napisal z jeest mu znany stan technicznu i faktyczny to co mu zrobisz??

 

Trzeba bylo jechac na przeglad , na serwis na geometrie itp a nie szukac zloma napewno najtaniej .

 

Niestety za dobre aut o trzeba zaplacic ,a po drugie auto juz malo kto kupuje z pospiechem do mnie wala cale ropdziny z LAKIERNIKAMI ,MECHANIKAMI,BLACHARZAMI I INNYMI KASZPIROWSKIMI. :mad2:

Diesel Forever x5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bys kupil od firmy na fakture to bys mial szanse na odstapienie od umowy, albo przynajmiej wyciagnac troche kasy na naprawy. A tak jezeli samochod kupiony na umowe od osoby fizycznej to niemasz szans raczej. A co do braku OC jezeli go odrazu wykupiles to sprzedajacy bedzie mial problemy z UFG.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bys kupil od firmy na fakture to bys mial szanse na odstapienie od umowy, albo przynajmiej wyciagnac troche kasy na naprawy. A tak jezeli samochod kupiony na umowe od osoby fizycznej to niemasz szans raczej. A co do braku OC jezeli go odrazu wykupiles to sprzedajacy bedzie mial problemy z UFG.

 

A jaka jest roznica na fakture?? czy umowe?? bo jezeli na fakturze jest napisane ze klinet zapoznal sie ze stanem technicznym i faktycznym i odbyl jazde probna to jak po paru dniach czy na drugi dzien moze oddac auto?? Mial ktos taki przypadek??

Diesel Forever x5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze to firma Ci nie powie ze juz niema tej kasy(oczywisacie niechodzi o firme krzak jakas tylko o ugruntowanej pozycji na rynku), po drugie firmie bardziej zalezy na spokoju i dobrej reputacji. Wiec duzo latwiej wycofac sie z umowy z firma niz osoba prywatna. A jak kupisz od prywatnej szrota i chcesz odstapic od umowy to Ci powie ze on niewiedzial ze samochod mial takie wady, ze on taki juz pewnie kupil i ze kasy niema bo juz wplacil na cos albo kupil 10 telewizorow naprzyklad. I co mu wtedy zrobisz? W sadzie nie udowodnisz mu ze zatail te wady bo bedzie udawal ze na samochodach wogole sie niezna i ze niezdawal sobie sprawy z tych wad.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coolmariunio - ja też kiedyś kupiłem E36 powypadkowe, było walnięte z boku, później okazało się, że przed sprzedażą było jeszcze prostowane, a podłoga zalepiana. :) Zrobiłem wszystko co mogłem, zapłaciłem trochę więcej kasy za naprawę niż sie wcześniej spodziewałem i po jakimś czasie sprzedałem. Z tego co wiem autko jeździ bdb do dzisiaj, także lepiej sprzedaj i zapomnij o sądach, a nastęnym razem oglądaj dokładniej autko. Ewentualnie możesz też postraszyć gościa sądem (np. wysłać do niego pismo od adwokata), dodatkowo męczyć telefonami i liczyć na to, że odda Ci część kasy na naprawę, jednak to mało realne. Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Art. 556. § 1. Sprzedawca jest odpowiedzialny względem kupującego, jeżeli rzecz sprzedana ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy, jeżeli rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu zapewnił kupującego, albo jeżeli rzecz została kupującemu wydana w stanie niezupełnym (rękojmia za wady fizyczne).

Czy pordzewiała podłoga w xx-letnim aucie zmniejsza jeszcze jego wartość albo użyteczność - nie wiem, bo nie widziałem tej rdzy, ale jeśli okaże się, że mała, to w ten sposób może bronić się sprzedawca.

Z drugiej zaś strony,

Art. 557. § 1. Sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy.

Tylko udowodnij teraz, że nie wiedziałeś o tej rdzy przy kupnie - masz na to świadków? Był ktoś z Tobą przy oględzinach auta? Chociaż gwoli ścisłości, ciężar dowodu spoczywa tutaj na sprzedawcy - on musi dowieść, że powiedział Ci o tej wadzie albo że ją wypatrzyłeś.

O wadzie musisz wiedzieć, czyli albo ją dostrzeżesz sam, albo powie Ci o niej sprzedający. Nie wystarcza, żebyś miał udostępnione auto do oględzin.

Jeszcze jedna rzecz:

Art. 558 § 2. Wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności z tytułu rękojmi jest bezskuteczne, jeżeli sprzedawca zataił podstępnie wadę przed kupującym.

Można tutaj dowodzić, że sprzedający doskonale wiedział o pordzewiałej podłodze, a skoro wadę tę przed Tobą zataił, wszelkie ograniczenia i wyłączenia rękojmi wynikające z umowy są bezskuteczne, tak więc klauzula, że znany jest Ci stan auta, nie obowiązywałaby. Jakby jej po prostu nie było.

Jeżeli uznamy, że zbadanie stanu samochodu jest ogólnie przyjętą normą (jest?), to wtedy:

Art. 563. § 1. Kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi za wady fizyczne rzeczy, jeżeli nie zawiadomi sprzedawcy o wadzie w ciągu miesiąca od jej wykrycia, a w wypadku gdy zbadanie rzeczy jest w danych stosunkach przyjęte, jeżeli nie zawiadomi sprzedawcy o wadzie w ciągu miesiąca po upływie czasu, w którym przy zachowaniu należytej staranności mógł ją wykryć.

Wszystkie powyższe okoliczności badałby sąd w przypadku ewentualnego procesu (zakładając, że rzetelnie podchodzi do swojej pracy :D).

PS. Przytoczone przepisy to obecnie obowiązujący kodeks cywilny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest ładnie i pięknie - tylko, że moim zdaniem chodzi tutaj o wady ukryte - czyli takie, które zostały zamaskowane specjalnie w celu podwyższenia wartości sprzedawanego pojazdu.

 

Występowanie korozji widocznej - niezauważonej przez kupującego jest PRZEOCZENIEM ZE STRONY KUPUJĄCEGO a nie zatajeniem ze strony sprzedającego.

 

Po to sprzedający udostępnia ci auto do sprawdzenia - abyś mógł sprawdzać wszystko co można w nim sprawdzić.

To, że nie wziąłeś auta na podnośnik i nie odkryłeś w nim rdzy - jest niestety twoim przeoczeniem.

 

Niestety podpisałeś już umowę na której widnieje zapis "stan pojazdu jest znany kupującemu" i teraz wszelakie tłumaczenie iż nie zauważyłeś czegoś tam jest z góry skazane na niepowodzenie. To jest zapis chroniący sprzedającego (dlatego jest umieszczany na umowie - ja przeważnie wykreślam ten zapis lub dopisuje do umowy informacje przekazane przez sprzedającego o wypadkowości, usterkach etc.).

 

Dowodzenie swoich racji w sądzie będzie teraz bardzo trudne - po pierwsze musiałbyś udowodnić iż zerdzewiałe podwozie jest wadą ukrytą ( o której nie powiadomił cie sprzedający), po drugie musiałbyś udowodnić iż wada została specjalnie zakryta abyś nie mógł jej wybadać, oraz iż powstała wada w stopniu znaczącym zmniejsza wartość pojazdu lub uniemożliwia ci z jego korzystania.

W kilkuletnim aucie - ognisko korozji jest dość często spotykane - tak więc wątpię aby sąd przyznał ci racje.

 

Z mojego punktu widzenia za wadę ukrytą można uznać np. spawany wał główny pojazdu ( nie masz możliwości sprawdzenia ), lub ukrycie składania auta z kilku innych ( o ile udowodnisz iż sprzedający o tym wiedział).

 

 

Pzdr,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podział wad na "jawne" i "ukryte" nie ma znaczenia z punktu widzenia kodeksu cywilnego. Nie ma w nim takich pojęć nawet, były kiedyś, w starym kodeksie zobowiązań ale zniknęły. Wada dla jednego "ukryta" (bo np. bardzo trudno było ją wykryć) dla innego może być wadą "jawną" (bo sprzedawca może o niej mimo wszystko wiedzieć).

Żeby sprzedawcę zwolnić z odpowiedzialności z tytułu rękojmi, kupujący musi wiedzieć o wadzie. A dowiedzieć może się na 2 sposoby:

1) albo powie mu to sprzedający,

2) albo sam wadę wykryje: albo przy kupnie i mimo wszystko kupi, albo w terminie miesiąca od zakupu, a jeśli przyjmiemy, że powinien rzecz zbadać, bo jest to przyjęte w tego typu stosunkach - w terminie miesiąca od czasu, w którym przy zachowaniu należytej staranności mógł wadę wykryć.

Jasne, że sprzedający udostępnia auto do oględzin, ale to nie oznacza automatycznie, że masz się pod nim przeczołgać i rozkręcić każdą śrubkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderatorzy
Panowie czy ktorys w was byl kiedys w sadzie? To co nam sie tutaj wydaje i sobie jakos tam interpretujemy zapisy KC a rzeczywistosc sali sadowej to zupelnie inna bajka. Swoja droga sympatyczny znajomy. Mysle, ze przy tej cenie samochodu trzeba dac sobie z tym spokoj, bedziesz nastepnym razem uwazal bardziej a moze i kilka osob ktrore to przeczytaja unikna takiej niemilej sytuacji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, w sądzie to ja spędziłem 3 lata... Nie jako woźny.

W to nie wnikam

 

Jasne, że sprzedający udostępnia auto do oględzin, ale to nie oznacza automatycznie, że masz się pod nim przeczołgać i rozkręcić każdą śrubkę.

 

To już leży w twoim interesie - a nie w interesie sprzedającego - czy tez przeczołgasz się pod samochodem - czy kupisz go na ładne oczy sprzedającego. Wina w tym wypadku lezy po stronie kupującego iż podpisał umowę z klauzulą "stan techniczny jest znany kupującemu" a nawet nie zadał sobie trudu by otworzyć maskę w samochodzie.

 

Wycinek z "gazety prawnej"

 

Kiedy sprzedawca nie odpowiada za wady?

Według kodeksu cywilnego sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy. Jeśli nabywca, został na przykład poinformowany, że auto jest powypadkowe, to z tego tytułu nie może rościć pretensji. Także wtedy, jeżeli wady wynikają z normalnego zużycia samochodu. Nie można oczekiwać od samochodu, który przejechał 150 tys. km, że w najbliższym czasie nic się w nim nie popsuje. W praktyce oznacza to, że sprzedawca zwolniony jest od odpowiedzialności za wady fizyczne samochodu powstałe w dalszej eksploatacji, nie jest natomiast od niej zwolniony, jeżeli w momencie sprzedaży jakieś wady podstępnie zataił. Takim zatajeniem mogą być przebite numery i podrobione dokumenty (wady prawne), ale także podstępnie ukryte mankamenty techniczne (wady fizyczne). Trzeba przy tym pamiętać, że to na kupującym ciąży obowiązek udowodnienia sprzedającemu, iż wadę podstępnie zataił.

 

tak więc jak pisałem wcześniej - to KUPUJĄCY musi udowodnić sprzedajacemu iż wadę PODSTĘPNIE ZATAIŁ.

 

Z góry przegrana sprawa.

 

Pzdr,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie tu o np spawanym wale a kto mi uidowodni ze kupujacy po tygodniu urzytkowania nie uszkodzila walu ,ze nie zajechakl silnika ,ze nie uszkodzil skrzyni biegow?? kto to udowodni??

 

Co do sadow zycze powodzenia w takich sprawach ,moj kolega ma sprawe jasna jak slonce do wygrania a juz sadzi sie 16miesiecy i non stop wydaje po kilka kilkanascie tysiecy,niestety nasze sady nie sa szybko dzialajace i sprawy sie ciagna i ciagna.

 

Po drugie dzisiaj jak juz pisalem ,nie raz sprawdza sie pod kazdym wzgledem auto jak tylko mozna i tylko napalenie kupujacegop na niska cene powoduje ze nie chce albo nie widzi czegos w aucie i za wszelka cene je chce miec a dopiero pozniej jak niejeden kolega czy mechanik zacznie mu pokazywac co i jak to wtedy by chcial grata oddac ,niestety juz jest za pozno :duh:

Po drugie auta sie psuja i beda nawet nowe padaja dlatego FABRYKA daje gwarancje a nie pisze ze sie auto nie zepsuje.

 

Kupowanie auta poonizej 5l;at niestety niesie ze soba jakas odpowiedzialnosc i zanim kupimy musimy sobie na spokojnie wszystko poogladac i sprawdzic bo pozniej jest juz za pozno :cry2:

 

Ostatnio sprzedawalem auto w ASo gosciu sobioe zarzyczyl przegladu w serwisowanej stacji czekal na niego 9dni pojechalem sprawdzili powiedzili ok ,na umowie napsialem tardycyjnie co i jak +sprawdzenie w ASO.

 

 

Ciekawe czy ten gosciu co pokazal na forum Z3 tez bedzie pisal za tydzien ze chce go oddac bo znalaz w cenie 17tys a ja znalazlem takie za 35 i 40 tys zl :mrgreen:

Diesel Forever x5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już leży w twoim interesie - a nie w interesie sprzedającego - czy tez przeczołgasz się pod samochodem - czy kupisz go na ładne oczy sprzedającego. Wina w tym wypadku lezy po stronie kupującego iż podpisał umowę z klauzulą "stan techniczny jest znany kupującemu" a nawet nie zadał sobie trudu by otworzyć maskę w samochodzie.

Generalizujesz, a to nie jest do końca tak.

Czas używania samochodu pozwala przyjąć pewien przeciętny stopień zużycia, ale stopień ten może wykazywać odstępstwa, i to w obu kierunkach. Może się bowiem okazać, iż samochód jest bardzo zużyty, w czym tkwi ryzyko kupującego, lub też zużycie jest mniejsze od przewidywanego, w czym można się dopatrzyć szkody sprzedawcy. W przypadku pierwszej z wymienionych ewentualności sprzedawca jest zawsze zwolniony od odpowiedzialności, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy (art. 557 § 1 kc).

Jeśli zatem po przeczołganiu się pod autem kupujący zauważy, że coś nie tak - sprzedający jest zwolniony z odpowiedzialności, bo kupujący WIEDZIAŁ o wadzie. O tym, że wiedział możemy mówić również wtedy, gdy z łatwością mógł tę wadę zauważyć. Ale żaden przepis nie każe sprzedającemu się pod autem czołgać i nie uzależnia od tego odpowiedzialności sprzedającego. Żaden przepis nie każe też jechać na oględziny auta z rzeczoznawcą.

Jeśli w procesie kupujący twierdzi, że rzecz jest wadliwa, to SPRZEDAJĄCY musi się bronić dowodząc, że kupujący WIEDZIAŁ o wadzie (albo oczywiście tym, że wady nie ma).

W przypadku podstępnego zatajenia wad - oczywiście to KUPUJĄCY musi dowieść, że sprzedajacy wiedział o wadzie, ale ją podstępnie zataił. Tyle że podstępne zatajenie wad ma wpływ jedynie na wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności sprzedającego z tytułu rekojmi.

Wyrok Sądu Najwyższego (z uzasadnienia):

Pogląd Sądu (Okręgowego, który też rozstrzygał sprawę), że nabywca wie o wadzie - co w świetle art. 557 § 1 kc zwalnia sprzedawcę od odpowiedzialności z rękojmi - gdy nie zauważył jej w chwili zawarcia umowy na skutek własnego niedbalstwa, nie ma oparcia w przepisach kodeksu cywilnego ponieważ brak w nim uzależnienia odpowiedzialności z tytułu rękojmi sprzedaży od tego czy wada ma charakter jawny. Wprawdzie w praktyce obrotu przetrwało znane kodeksowi zobowiązań (art. 323 kz) pojęcie wady jawnej (zatem również będące jego przeciwieństwem pojęcie wady ukrytej), to nie ulega jednak wątpliwości, że odpowiedzialność z tytułu rękojmi sprzedaży uregulowana w kodeksie cywilnym nie zależy od tego charakteru wady. W myśl art. 557 kc, aby nastąpiło zwolnienie sprzedawcy od odpowiedzialności z rękojmi kupujący musi wiedzieć o wadzie i nie podlega badaniu kwestia czy powinien był wiedzieć, np. dlatego, że wada rzeczy była jawna. Wynika stąd, że na gruncie kodeksu cywilnego nie ma znaczenia podział na wady jawne i ukryte.

 

Wiąże się z tym pytanie, czy kupujący ma obowiązek zbadania rzeczy w celu wykrycia wad. W tej kwestii punktem wyjścia jest reguła, że takiego obowiązku nie ma, chyba że zbadanie rzeczy jest w danych stosunkach przyjęte (art. 563 kc). To oznacza, że kupujący, mając oczywiście prawo zbadania nabytej rzeczy, nie jest obciążony prawnym obowiązkiem czujności ani szczególnego badania rzeczy. Z tego wynika, że skoro badanie rzeczy jest uprawnieniem kupującego, to nie mogą go spotkać żadne ujemne skutki w razie, gdyby z uprawnienia zbadania rzeczy nie skorzystał.

Zapadł w 2000 r. w konkretnej sprawie, w odniesieniu do nieruchomości co prawda, ale spokojnie mozna przenieść to również na inny grunt.

Klauzula, że "kupujący zapoznał się ze stanem..." nie jest wg mnie przesądzająca, bo jak już pisałem - co to oznacza, że zapoznał się ze stanem? Wykrył obrócone panewki? Spalone sprzęgło? Poskręcaną na słowo honoru instalację elektryczną? Krzywe, nie trzymające zbieżności nadwozie? Wspawany dach? Zapoznać to się kupujący może ogólnie ze stanem auta, ale to nie oznacza, że jak wyjdą jakieś wady (powstałe podczas użytkowania auta przez sprzedającego, rzecz jasna), to nie może on dochodzić swych praw z tytułu rękojmi.

Dopiszę jeszcze tylko tyle, że przepisy dotyczące rękojmi mają chronić kupującego, nie sprzedającego, więc logicznym jest, że dają niejako przewagę kupującemu. Cały problem tkwi w tym, czy kupujący o wadach wiedział, czy nie - tu tkwi klucz do rozwiązania kwestii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeśli w procesie kupujący twierdzi, że rzecz jest wadliwa, to SPRZEDAJĄCY musi się bronić dowodząc, że kupujący WIEDZIAŁ o wadzie (albo oczywiście tym, że wady nie ma).

 

 

Hmmm - kolego - niestety nie ten kraj. Przepisy takowe może i mają zastosowanie w cywilizowanych krajach zachodnich - natomiast w Polsce panuje inna zasada. Tutaj to pokrzywdzony musi się tłumaczyć i udowodnić winę oskarżonemu - a nie odwrotnie.

Wiesz - może jakbym nie miał do czy czynienia z polskimi sądami - to bym uwierzył w twoje artykuły oraz twoją interpretację prawa.

Natomiast nie bierzesz pod uwagę iż Polska jest to kraj, w którym prawo nie obowiązuje - albo obowiązuje nielicznych (tych najbiedniejszych).

 

Pamiętam jak swego czasu podałem do sądu sklep obuwniczy - gdyż markowe obuwie (jak pisało skórzane) pękło po miesiącu użytkowania (normalnego - takiego do którego zostało stworzone).

Sąd powołał biegłego sądowego ( tratatata w celu zbadania sprawy).

Gdy ujrzałem wywód biegłego - nie wiedziałem czy mam się śmiać - czy płakać. Cytuję : w/w przedmiot sporu - obuwie skórzane było w niewłaściwy sposób konserwowane. Jak ustalił biegły - było wielokrotnie myte strumieniem wody pod wysokim ciśnieniem a następnie suszone w wysokich temperaturach".

 

I teraz się zastanawiam -gdzie ja po miesiącu użytkowania butów zdążyłem wielokrotnie traktować buty z KARCHERA a następnie wkładać je do piekarnika??? Ten biegły chyba sam nie wierzył w to co napisał.

 

No ale cóż - nie było mowy o żadnych gwarancjach, rękojmiach etc...

Musiałem pokryć koszty sądowe wraz z ekspertyzą owego biegłego.

 

Dlatego też radzę w TYM kraju się nie sądzić.

 

 

Pzdr,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeśli w procesie kupujący twierdzi, że rzecz jest wadliwa, to SPRZEDAJĄCY musi się bronić dowodząc, że kupujący WIEDZIAŁ o wadzie (albo oczywiście tym, że wady nie ma).

 

 

Hmmm - kolego - niestety nie ten kraj. Przepisy takowe może i mają zastosowanie w cywilizowanych krajach zachodnich - natomiast w Polsce panuje inna zasada. Tutaj to pokrzywdzony musi się tłumaczyć i udowodnić winę oskarżonemu - a nie odwrotnie.

Art. 6. Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.

Czyli: ten, kto coś twierdzi, musi to udowodnić. Sprzedający twierdzi, że kupujący wiedział o wadzie (bo to go zwalnia z odpowiedzialności) = kupujący powinien to twierdzenie poprzeć dowodami.

Mi rzeczoznawca (ale nie powołany jeszcze przez sąd, tylko przez sprzedawcę), że buty były "zbyt intensywnie noszone" :lol: :lol:

Nie twierdzę, żeby z każdą sprawą lecieć do sądu, ale tam, gdzie dowody są relatywnie mocne, na naszą korzyść - nie widzę przeszkód. Twoja przykładowa sprawa o buty - sąd wiedział, że odpuścisz, dlatego pewnie nie przyłożył się do sprawy. Nowa opinia=konieczność wyznaczenia jeszcze jednego terminu rozprawy, a co za tym idzie - przeciąganie postępowania... Itd. Podejrzewam, że gdybyś sprawę popchnął dalej (apelacja), wyrok ostatecznie byłby na Twoją korzyść :)

maaad13, skoro spedziles 3 lata w sadzie, to dlaczego przytaczasz uzasadnienie wyroku? przeciez u nas nie ma precedensow :roll:

Ano nie ma, ale sądy posługują się wyrokami SN w interpretacji przepisów.

Sorry, jesli sprawiam wrażenie jakiegoś "cwaniaka", ale tak się złozyło, że temat mnie interesował od jakiegoś czasu, a nie miałem okazji się nim zająć, teraz dostałem impuls i się wczytałem trochę. Więc jeśli ktoś dorzuci jeszcze swoje 3 grosze... Każda okazja do nauki dobra :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.