Pociagnijmy temat dalej... Na poczatku przyznam sie, ze nie mam o tym wszystkim zbyt wielkiego pojecia - biore wszystko na tzw. chlopski rozum. W filtrze DPF zbieraja sie jakies czasteczki, pochodzace z procesu spalania. Przez jakis ksztalt tego "sita" wychwytywane sa te wieksze z tych czasteczek. Pozniej, jak spadek cisnienia jest juz odpowiednio wysoki, nastepuje wypalanie. Z tym, ze proces wypalania jest procesem fizyczno-chemicznym (jest cisnienie, jest temperatura, sa pierwiastki) - innymi slowy jak wszystko we wszechswiecie musi miec jakas rownowage... Cos wchodzi, ale tez cos wychodzi... Pytanie co wychodzi po drugiej stronie w czasie regeneracji? Jezeli nie wychodzi nic szkodliwego, to chyba ten DPF jest pedzony magia :) No i pytanie dlaczego koniec koncow trzeba takie cos wymienic, skoro sie regeneruje? Prosze nie odbierajcie moich postow jako jakas krytyke - ja poprostu chce sie dowiedziec jak to dziala i czy ma sens zostawianie/wymiana (ale nie dlatego, ze tak ma byc, bo Stefanowi, ktorego zona jest pani Kasia, ktora to pracuje z pania Basia, ktorej maz pracujacy w miesnym, tak powiedzial).