Kolego z forum, Twoj sposob rozumowania nie sposob mi inaczej skomentowac niz patologia. Smutna polska patologia. Cos ala kanarek mieszkajacy cale zycie w klatce ktory nie teskni za wolnoscia bo swiata poza klatka nie ma, nie widzial, "to przeciez niemozliwe". "Stan auta" jak to ujales to glownie pochodna wlasnie przebiegu. W 3.0 E90 nie jezdza dziadki, wszystkie egzemplarze traktowane sa "dynamiczniej" niz skody kowalskiego. To ze ktos uwaza ze "dba" o swoje auto bo leje co 10k km motula i wymienia "filtry" i jezdzi z pokrowcem na siedzeniach nie ma wielkiego znaczenia jezeli auto ma przelotu 400k km i zostawia 4 slady bo glownie takie do nas trafiaja na lawetach. PS. W tej kwocie proponuje poszukac E46 badz Golfa VI z poczatku produkcji, nie mowie tego zlosliwie. Unikniesz rozczarowania, kosztow I siedzenia godzinami na forum w dziale usterek z tematami typu "kupilem zadbana igle, nie zdazylem przejechac 5kkm a do wymiany jest rozrzad, wtryski, turbina, zawieszenie, sprzeglo etc, nie mam skad wziac 20k na naprawe, jak to "zdrutowac" i ze bmw to gniot a nie porzadna marka bo sie sypie po 180k km". PS2. Nie wiem po co sie produkuje, i tak pewnie kupisz bo to E90 i 3.0 w dieslu.. Przebieg przebiegiem. Aktualnie mam 400 tys. prawie zrobione w aucie i nie odczuwam tego w żaden sposób. A szczerze to nie dam gwarancji, że kupując go 6 lat temu miał te 195 tys. To, że jestem w stanie dać więcej za samochód niż cena rynkowa, byleby tylko był zadbany i faktycznie w takim stanie jak deklaruje sprzedawca to jest patologia? No sorry... Ale chyba nie znasz terminu patologia. Po prostu spytałem o auto za 34,5 tys., które wg mnie jest za tanie i jak na ten model i stąd moje pytanie na forum. Nie kupuję samochodu, bo to BMW e90 3.0 w dieslu. Akurat jest to jedna z opcji i nie jedyna, a samochód ma jeździć nie stać. Więc na pewno nie kupię auta, bo chcę i już. Są auta, które mają 100 tys. przebiegu i są zajechane jak stare trupy, a są auta, które mają 300 tys. przebiegu i są w naprawdę solidnym stanie w porównaniu do poprzedniego. Jak ma 4 ślady to odpada automatycznie, czy ma pokrowce na siedzeniach czy nie nie dbam o to. Sama wymiana co określoną ilość km oleju i robienie przeglądów to nie wszystko. Patologią jest za to patrzenie tylko na cyferki widniejące na blacie. Można samochód, który ma oryginalnie przebiegu 50 tys. km przekręcić na 200 tys. km. I co? Z tego powodu jest gorszy? Kupno auta jedynie pod względem tego, że ktoś robił regularnie przeglądy, jeździł z pokrowcem na siedzeniach i ma określony przebieg, bo większy jest zły to to jest patologia. Dlatego właśnie nie zamierzam kupować pierwszego lepszego auta i rzucać się jak szczerbaty na suchary, bo nie zamierzam później wkładać kupę kasy w auto. To ma jeździć, a nie stać. Nigdzie nie napisałem, że za 35 tys. zamierzam kupić. Znalazłem ofertę na pierwszy rzut oka ciekawą (pomijając niską cenę w porównaniu do podobnych za granicą) i zapytałem o zdanie. Więc drogi Kolego z forum, najpierw wczytaj się uważnie, a potem oceniaj, bo Twoja ocena jest pochopna i to bardzo ;] E90 nie jest jedynym ciekawym autem na rynku i nie napalam się akurat na ten model ale jest on w kręgu moich zainteresowań. Auta szukam już dobre kilka miesięcy i ciężko na coś porządnego trafić. Ale może to i lepiej, więcej się odłoży to i na lepsze auto będzie i ewentualny pakiet startowy. Nie bronię tych co kręcą liczniki, bo wiadomo że to oszustwo i nie zamierzam tego popierać. Napisałem tylko, że ilość cyferek na blacie nie jest decydująca, a lepiej w szukaniu być cierpliwym i wnikliwym niż wziąć pierwsze lepsze, bo "to jest to co ma mniej niż 200 tys. km!". Wiadomo, że stan jest pochodną przebiegu ale wg mnie za 75% jak nie sporo więcej stanu auta odpowiada właściciel, a nie to ile km jeździ. Jasne, że chciałbym kupić auto z oryginalnym przebiegiem. Ale jak sam napisałeś: takimi autami nie jeżdzą dziadki i Kowalscy, a przebiegi rzędu 50 tys. km rocznie to norma. Dlatego wolę nie nastawiać się, że trafię na egzemplarz z oryginalnym przebiegiem tylko szukać takiego, którego stan jest najbliższy 100% sprawności i nie wpędzi mnie w koszty. Mówiąc o patologii: patologią jest właśnie to, że tak naprawdę sami klienci powodują, że handlarze skręcają liczniki. Bo taki jeden z drugim powyżej 150-200 tys. km nie kupi, bo za dużo i są skręcane o 50-60 tys. km albo i więcej, co za granicą jest kwestią 1-2 lat jeżdżenia.. Ale już pod uwagę tego, że auto dobija do 8-10 lat to nie weźmie. I dlatego też auto sprawdzone i zweryfikowane pod kątem sprawności zakupię, obojętnie czy będzie miało 150 czy 250 tys. km., czy to będzie e90 czy a4, czy coś innego. P.S. To, że mam kilka postów na koncie nie oznacza, że jestem gnojkiem-napaleńcem na BMW i zalogowałem się tu żeby kupić byle taniej byle co. BMW uważam za solidną markę i wiem, że poświęcając odpowiednio dużo czasu i pieniędzy na poszukiwania i zakup kupi się egzemplarz spełniający oczekiwania i taki, który nie zawiedzie. E46 również szukałem ale niestety nieuczciwy sprzedawca się trafił więc szukam dalej. Za jakość się płaci, a ceny na allegro biorę z ogromnym dystansem ;) Przebiegi z resztą też ;) I na klatkę kanarka patrzę z zewnątrz, a nie od środka ;) P.S. 2. Jeszcze jeśli chodzi o przebiegi: jak krętactwo wychodzi na jaw, to piętnować, nagłaśniać i ogłaszać wszem i wobec, a od sprzedawcy żądać obniżki ceny. Żeby nie było, że ktoś między wierszami znów wyczyta, że mam patologiczne podejście i jestem za skręcaniem liczników ;) Lepiej nastawić się na niemożliwe i być miło zaskoczonym niż odwrotnie. Do zakupów na takie kwoty trzeba podchodzić z meeega rezerwą... I to nie tylko gotówki. Myślę, że całe zamieszanie spowodowane jest tym, że na początku napisałem, że grzeje mnie to czy auto jest skręcone czy nie. Raczej chodziło mi o to, że generalnie nie interesuje mnie czy auto ma już te 200 tys. czy jest zaraz przed, bo to nie jest takie istotne. Oczywiście, że skręcenie licznika ma to wpływ, bo to jawne oszustwo ale w dzisiejszych czasach czasem z czegoś zrezygnować trzeba. Pozdrawiam Kolegów :)