Witajcie, Jestem autorem tego ogłoszenia, a samochód należy do mojej żony, więc pozwolę sobie na komentarz, choć nie liczyłem na żaden temat na tym forum, bo przecież auto było już tu wystawione z szerokim opisem w dziale Sprzedam. Cena była wtedy 115.000 zł i nie wzbudziła tutaj żadnego zainteresowania... Tymczasem patrzę, a tu dywagacje na temat naszego auta, naprawdę ciekawie się czyta te domysły :D Podobnie jak Wy również mógłbym spytać "O co chodzi", że auto przez miesiąc nie był nawet nikt oglądać. Nawet ludzie z salonu BMW niedowierzają, znając je, że się nie sprzedało w kilka dni, ale takie są realia. Niestety mam pecha do ludzi, którzy są niepoważni - umówinione były już 3 wizyty w ASO celem sprawdzenia i wszystkie 3 musiałem na ostatnią chwilę odwoływać z powodu niedotarcia kupującego. Niestety dzwonią ludzie, których na to auto po prostu nie stać - są pod wrażeniem, zachwalają a później... proponują ziemię rolną pod Wrocławiem, działkę rekreacyjną w okolicach Mazur czy stary samochód w rozliczeniu, ostatecznie mają budżet tylko 90.000 zł :mad2: Dzwoni też mnóstwo pośredników (komisy, ekskluzywne auta, vip auta itd) bardzo zaintersowanych wzięciem BMW pod swoje skrzydła - takim dziękuję, nie mam na to czasu. Jestem już naprawdę zmęczony takimi rozmowami - samochód jest w idelanym stanie, nie mam nic do ukrycia, a jak patrzę że auto z tygodnia na tydzień zbliża się do końca gwarancji to aż żal, bo lepiej żeby cieszyło kogoś innego, stąd obniżyłem cenę. Jestem pasjonatą motoryzacji, całe moje życie kręci się wokół niej. Dawno temu tworzyłem poznańską scenę tuningową jako współzałożyciel słynnego Drivers Club. Moje auta w tamtych czasach zdobyły dużo nagród i pucharów na zlotach w całej Polsce i zagranicą i trafiły na okładkę wielu czasopism branżowych. Ale to dawne czasy - teraz pasjonują mnie inne auta, nieskażone tuningiem i jednym z nich jest właśnie 335i. Ale cóż z tego skoro nie mam czasu się nią cieszyć? Jako dyrektor dobrze prosperującej firmy mam służbowego Superba na wyłączność bez limitu paliwowego, dodatkowo Clio RS Cup którym w weekendy ścigam się na Torze Poznań, motocykl, żona Nissana Pathfindera - a na dodatek 3 dzieci :D Teraz chyba nie trudno zrozumieć, że ciężko mi wszystko ogarnąć, a idea utrzymywania auta, żeby na nie spojrzeć przed wyjściem do pracy, mija się z celem. Jeżeli gwarancja nie jest dla kupujących argumentem to jeśli auto się nie sprzeda do jej upływu, podniosę cenę do 120.000 zł i będę spokojnie czekał na swojego klienta, bo presji finansowej nie mam. Aktualnie jest nią tylko upływająca gwarancja - uważam, że zakup w trakcie jej trwania daje "święty spokój" zarówno Kupującemu, jak i mojej osobie. Jestem przekonany, że ktokolwiek przyjedzie oglądnąć i sprawdzić w serwisie to auto - już nim wróci do domu. Ależ się rozpisałem - wybaczcie :oops: Pozdrawiam wszystkich zakręconych motoryzacyjnie.