Powitanie Wiosny 2001

W ostatni weekend marca BMW Klub Polska pojechał „topić Marzannę”. Powitanie wiosny odbyło się na zamku w Baranowie Sandomierskim oraz na pobliskim lotnisku w Mielcu, gdzie było dość miejsca aby naprawdę sprawdzić co drzemie w naszych maszynach.

Powitanie wiosny przebiegało w formie miłego pikniku. Na początku wszyscy spotkaliśmy się na, specjalnie udostępnionym dla maszyn członków Klubu, dziedzińcu Zamku. Sam Zamek w Baranowie Sandomierskim to renesansowa, murowana rezydencja wraz z umocnieniami bastionowymi (pozostałości dwóch bastionów), zwana niegdyś „drugim Wawelem”. Ufundowana prawdopodobnie przez wielkopolską rodzinę Leszczyńskich, która w 1579 pojawiła się w Baranowie Sandomierskim. Obecny kształt, prawdopodobnie zgodny z projektem Santi Gucciego, zamek otrzymał w latach 1591-1606. W 1677 zamek został odkupiony przez Lubomirskich. Nowi właściciele zlecili przebudowę skrzydła zachodniego w 1695 r.

Po zwiedzeniu Zamku, zrobieniu pamiątkowych fotek oraz chwili wypoczynku w przyległym parku udaliśmy się do niedalekiego Mielca, gdzie na tamtejszym lotnisku mogliśmy do woli testować nasze auta. Oczywiście warunkiem wstępu na lotnisko był idealny stan samochodów – żadnych kapiących uszczelek i innych misek olejowych. Do dyspozycji mieliśmy ok. 800 metrowy odcinek pasa startowego o szerokości ok. 60 metrów.
To było naprawdę wspaniałe! Już przy samym wjeździe na pas wrażenie było niesamowite – idealnie równa, szeroka wstęga asfaltobetonu po sam horyzont (cały pas ma ponad 2 km i lądował na nim nawet największy samolot świata AN 124 Rusłan, zabierający 150 ton ładunku).

Przez pierwszą część naszych harców na lotnisku spędziliśmy na „wyszaleniu się”, przezywając niczym nie skrępowane przyspieszenia i rozwijane prędkości. Nie zapominaliśmy jednak o bezpieczeństwie – nie było mowy o „paleniu gum”, jednocześnie na torze nie było więcej niż trzy auta no i wszyscy jeździli na światłach.  Rozegraliśmy nawet małe wyścigi, i chociaż, ze względu na różnorodność startujących maszyn, traktowaliśmy je z przymrużeniem oka to jednak każdy z zawodników dawał z siebie wszystko. Nie obyło się i bez niespodzianek – otóż okazało się, że E32 730i z manualną skrzynią biegów (188 KM) może wygrać z E32 750i w automacie (300 KM). Także 318i dwa razy pokonało konkurujące z nią 320i, chociaż widać było, że przy wyższych prędkościach 320-tki zaczynały pomału doganiać czterocilindrówkę.

Później, przy pomocy słupków drogowych, wytyczony został tor do jazdy zręcznościowej. I tutaj nie brakowało chętnych do stawania w szranki. Z oczywistych powodów przewagę miały samochody mniejsze, lecz na starcie stanęły też siódemki.

Dodatkową atrakcją była możliwość przelecenia się nad okolicą czteromiejscowym samolotem. Śmiałkowie przeżyli przy tym więcej emocji niż przy niejednym wyścigu – pilot był nauczycielem akrobacji samolotowych. Dzień na lotnisku został zakończony efektownym „zjazdem” przy wykorzystaniu prawie całej długości pasa. Na odcinku 1800 metrów jeszcze raz można było w pełni i bez ograniczeń przeżywać Radość z Jazdy – najszybsi, na końcu pasa dochodzili do ponad 210 km/h. Na obiadokolację udaliśmy się z powrotem do Baranowa, gdzie w hotelowej restauracji oddaliśmy się uciechom podniebienia oraz rozmowom o naszych autkach. Wieczorem wszyscy rozjechali się do domów zgodnie ustalając, że nie była to nasza ostatnia wizyta na lotnisku w Mielcu.